Ostatnio dużo się dzieje, praca, szkoła, kolejna praca, znajomi, projekty, nauka... W tym całym pędzie zatraciłam ostatnio czas na odpoczynek i mocno odbija się to na moim zdrowiu. Gdy nadchodzi dzień, w którym nie muszę nastawiać budzika, mój organizm dochodzi do jako-takiego stanu dopiero po 12-14 godzinach. To męczące.
Ale z drugiej strony dawno nie byłam tak szczęśliwa. Robię to co lubię; spotykam mnóstwo nowych ludzi, ale też spotykam starych przyjaciół; pracuję by zarabiać, ale też pracuję by spełniać się artystycznie; uczę się bo tego wymaga ode mnie szkoła, ale też uczę się bo sprawia mi to przyjemność. Wychodzę z domu o 7 rano i wracam o 23. Takie zabieganie nie pozwala na roztrząsanie starych błędów, zamartwianie się głupotami, takie zabieganie to dosłowne spełnienie starego, dobrego carpe diem.
A na zdjęciu bardzo utalentowani muzycy z Sound Quality System. Polecam polecam :)