Ciężki dzień, Ciężkie czasy.
ogólnie stałem się kimś kim nie jestem i nie poznaje siebie.
Ogólnie to od wczoraj jestem pewny tego czego powinienem być już dawno pewien.
Jestem wędrowcem i nigdzie długo nie zabawie.
Wracając do tematu to wydaje mi się ze jestem już pewny tego co w środku siebie mam i nie pozwolę po raz kolejny żeby to ktoś mi spierdolił. Jest życie i jestem ja.
Po za tym wczoraj było ciekawie mino tego ze wszyscy zamarzali a mi było ciepło.
no może to wina tej wódki co wybiłem albo ze jestem gorący chłopak.
Szkoda tylko ze tego ostatniego nikt nie widzi i nie docenia. Ważne ze ciesze się życiem nie ważne jakie by ono nie było. Staram się tak żyć jak by jutra nie było.
Ale najgorsze jest ta świadomość ze nie ważne jak bym się starał to wiem ze jutro nadejdzie a każda najpiękniejsza chwila przeminie. Każdą minuta i coraz bliżej nieba znajduje się.
Nie chce byście mnie nazwali jakąś "Emo-cipką" która żałuje ze żyje. nie żałuje swojego życia.
Żałuje tylko błędy które popełniłem w przeszłości. Nigdy nie walczyłem o swoją miłość zawsze odchodziłem w cień. I gdy już czułem ze może się coś udać znowu muszę odejść.
Śmierć jest sroga lecz miłość przynosi gorsze doświadczenia.
nigdy nie myślałem w ten sposób jak teraz. jeszcze na jutro muszę stworzyć kabaret do szkoły co jest po prostu zajebiście przejebane.
Nawiązując to tego wszystkiego nie odnajduje się już w swoim życiu. może powinienem wyluzować ale jak skoro nie potrafię już ??
Sorry ze znowu wam zamulam i się rozczulam