Sesja nadeszła....
W klubach pustki, wszyscy siedzą na Fejsbuku, robią ściągi i mówią, że się uczą. Jednakże nauka ta nie daje całkowitej użyteczności gdyż: można trafić na panią/pana dr. w złym humorze, cały semsetr poszedł się jebać, przyjdź w drugim terminie. Można również trafić na tekst: ' co z tego, że pani ma te zadania dobrze, pani nauczyła się ich na pamięć', ja pani tego nie zaliczę. Life is btutal.
Matematyka jest stworzeniem szatana, a przykłady dawane na kolokwium brane są chyba z innej galaktyki. Prawo - jeżeli się czyta to znośne, ale na egzaminie, biorąc pod uwagę test wilokrotnego wyboru...
Mikroekonomia koszty, użyteczności, elastyczności ... milion wzorów, wykresów i podono szczegółowy test...
Fizyka ? Otóż egzamin z fizyki jest podbno średnią wypadową zależną od humoru pana prof., wyglądu studenta/tki, i mimo, że wszystko umiesz [chyba, że twoje nawet notatki mają 1 str.] to masz 2...
Wf otóż trzeba odrabiać, odrabiać, odrabiać...
Czyli ogólnie wielki zapierdol w krakowie, no ale zawsze mamy drugii termin, a w krakowie nie można zrobić dwóch rzeczy:
a) przyjechać się metrem
b) wylecieć z uek [ tego się trzymam, chociaż znam przypadki, które są wyjątkami od reguły]
Ja chcę 3.0 z matmy i z wszystkiego, jak będzie więcej to się będę cieszyć...
Po za tym brak imprez powoduje smutek, rozżalenie i gorycz...
W przeprwie między egzaminami chyba muszę to nadrobić...
A zdjęcie z 21 urodzin pawła - czyli impreza niespodzianka.
A zapomniałam jeszcze kurwa pieprzony autocad....