Słowa nie wyrażą zajebistości sylwestra, trzeba było tam być, aby poczuć klimat tego miejsca. Po głowie nie chodzi mi nic innego jak: Yes Sir, I Can Boogie, Amadeus, I Wanna Rock i wiele wiele innych hitów z The Best Of Morrison Hotel. Pozdrawiamy Didżeja i mamy nadzieję, że dotarł do domu pomimo braku skarpetek, telefonu i właściwie wszystkiego.
Impreza, jak i cały rok 2009 nie byłyby tak zajebiste, gdyby nie wszyscy ludzie, którzy są z nami cały czas, dlatego chcielibyśmy im podziękować za wszystko :D
Przede wszystkim Jucie, bez której poprzeczka tak zajebistego sylwestra nigdy nie zostałaby ustawiona tak wysoko jak wczoraj ;D
Jak i Maroowi, który poprostu może mieszać wode z piaskiem, a to i tak przejdzie do historii. Niech pozostali nie czują sie zapomniani, Kaczmar pamięta i czeka na kase;**
Z mojej strony, wszystkim chciałbym pogratulować przeżycie czegoś_tak_niepowtarzalnego ;p
Dłuższe wywody nie mają tu sensu, zwłaszcza, że "dzień po" jest o wiele trudniej. Mam nadzieję, że coś jeszcze pojawi się w tej notce.
Najlepszego roku 2010 <333
'luuudzie, przecież jest dopiero 20.45'
Anonim w nie najlepszym stanie