Nie wiem czy to będzie coś nowego,
ale mam nadzieję, że lepszego.
Tak, pewien rodzaj początku. Nazwałam to tabula rasą, ale teraz myślę,
że to lekkie naciągnięcie. Potraktuję to jako enty wyjazd do sanatorium.
Później się zobaczy. Tak. Jestem jedną z tych, co nie uwierzy dopóki nie
zobaczy. Przynajmniej do większości kwestii. Cieszę się. Bartoszyce to
nie jest małe miasto, jednak każdy się zna. Przynajmniej z widzenia.
Chyba właśnie dlatego uciekam. Każdy ruch, każdy gest robiłam z pewnym
dystansem. Chyba, że to był nagły wybuch emocji. Co coraz częściej nam
przychodzi. I tak za każdym razem coraz bardziej unikałam się, unikałam
siebie. Niewiele sytuacji pozwoliło mi na otwarcie się. Jeśli już, długo
nad tym myślałam, a nawet cieszyłam się. Tak przez dłuższy czas. Wtedy
zapragnęłam coś zrobić. Czekałam, oczekiwałam! Nie wiedziałam czego.
Nigdy na pewne rzeczy nie jest za późno. Już to wiem. Żałuję jedynie,
że zmarnowałam tyle czasu. Chyba nawet tego, że opuszczam na pewien sposób
moje rodzinne miasto.
W międzyczasie stałam się bardziej lakoniczna.
Unikałam pogłosu. Nie wyszło.
W końcu zamówiłam kabel.
Będę mieć nowe szkła.
I męczę z corby pro.
Wystawa z innymi i moją pasztetną mordką we wrześniu.
Będzie dobrze!
Hey - List