Mój świat zupełnie się zwężył.
Oddycham innym powietrzem.
Czuję, żę z każdą chwilą, wszystko nabiera zupełnie innego sensu.
Może i żyję, chodzę po tym samym chodniku, co wy, rozmawiam z ludźmi, ale... jestem pusta w środku.
Codziennie zadaję sobie pytania i ciągle się zastanawiam, czemu tak to wygląda. Zapomniałam kim tak naprawdę jestem. Teraz na nowo muszę odnaleźć w sobie siłę, aby podjąć kolejne kroki. My, ludzie, często powracamy do wspomnień, ale czy to aby na pewno dobre? bo ja przez ostatni czas odczuwam, że popadam w jakąś głębię, która pochłonie mnie jeśli czegoś nie zrobię. Nie jest tak łatwo nie patrzeć za siebie. Sama nie wiem co mam o tym myśleć, ale czuję, że ja się nie nadaję, wypaliłam się. I co pozostaje, samotność? W sumie samotoność to pewnie coś przerażającego, ale z drugiej strony już nie jestem pewna czy miłość istnieje. Chociaż, może i tak, ale wiem za to, że nie każdy się do tego nadaje.
A ja... a ja na pewno tak łatwo się nie poddam, chociaż teraz jest mi dziwnie i nie potrafię ogarnąć tego sercem i myślami. Natomiast ta pustka ciągle mnie dręczy. Za to, kto wie jak bd dalej.