nowy dom nie wart jest tego, aby nazywać go wspólnym..
niepewność powtykana jest między pranie a herbatę i nawet nie ma zasłon.. nie było ich od początku przecież, więc po co to spostrzeżenie?
znałam kiedyś taką dziewczynę.. przyjaciele mówili do niej ciepło i z radością,
było w tej relacji tyle samo totalnego szaleństwa co dobrego spokoju.. bezpiecznie im było i mimo czasu oni wciąż bezpiecznie czuwają przy sobie..
ale coś się zmieniło, bo ich ton się zmienił.
widziałam ich w zeszły tydzień wieczorem, gdy leżeli w łóżkach i nikt nie oglądał filmu. mówili ciszej, mniej i więcej ze zmartwieniem.. co się zmieniło w tamtej czwórce?
czemu się martwią, życie stoi w miejscu i każdy jest jakby sam..?
wyglądają jakby stali na skutym od lodu wielkim polu, niby z czapkami i szalikiem, ale bez rękawiczek i przecież buty nie te..
dziewczynie można wybaczyć, wsunęła sandały i chce się śmiać z tego, że ma śnieg między palcami, ale nikt się nie śmieje...
trójka zostawiła buty w domu- te najlepsze, nieprzemakalne, z kożuchem.. dziewczyna nie wie, że czekają na nią w kącie.
trójka czeka, żeby dać jej cały komplet- przecież tak się nie da w zimie chodzić na spacery.. a ona się śmieje i nikt się nie śmieje i oni czekają .. i ona też.. w sandałach czeka na lato, najgorsze mrozy to przecież nic takiego.
czemu nie słyszy, kiedy mówią jej, że lata w tym sezonie nie będzie? że musi się ubrać w to, co jej oferują i wyjść na spacer, że musi zacząć oddychać bo serca ma teraz dwa, nie jedno..
przynieśli ciepłe buciki takie, co jeszcze nie mają rozmiaru i czekają..
dziewczyna śmieje się coraz ciszej, coraz bardziej marznie i choruje, ale nie wiadomo, czy nie czuje, czy czuje za dwoje, czy może tylko sama czuje..
może się boi, a może ma za dużo w sobie z dziewczynki.
czwórka stoi razem, ale ucichły rozmowy
https://www.youtube.com/watch?v=AzYoATpebMg