nawet nie wiem jak mam zacząć. ostatnio bardzo wiele się działo. za wiele. Myślę że każdy potrzebuje małej lekcji pokory, trochę strachu i współczucia. nie poradziłabym sobie bez osób które mnie nie zostawiły. wiem że pomimo mojej samolubności nadal przy mnie były. nie muszę się wszystkim podobać, z wszystkiego tłumaczyć, zwłaszcza kiedy mam do czynienia z osobami, które nie powinny mnie obchodzić. Zazdrościłam właśnie takim osobą wszystkiego, myślałam że w drobnym stopniu są ode mnie lepsze. można powiedzieć że bałam się ich. pewnie nadal cząstka mnie, a modle się o to żeby była to ta najmniejsza, najdrobniejsza i najbardziej niewidoczna, martwi się o ich opinię. jednak coś mnie wyróżnia od tych właśnie "osób". Mam wspaniałych przyjaciół, chociaż jest ich niewielu to mam cholerną pewność, że nawet w najmniejszym procencie ich znajomości nie będą tak szczere ani tak mocne. u nich bardziej przypomina to wyścig i czystą rywalizacje. gubią się w swojej wspaniałości. znów mogę wstać i śmiać się z takich osób. ale wiem że sama nie jestem doskonała. też taka byłam, i pewnie nigdy nie będę dobrym w 100% człowiekiem. mówi się o pełnej równości, ale ona nie istnieje . zawsze znajdzie się osoba której jesteśmy poddani, oraz taka z której się wyśmiewamy. pamiętajmy jednak żeby umieć śmiać się z ludzi którzy próbują nami manipulować, i traktować poważnie tych, do których często brakowało nam szacunku.
E, K, W, J
dziękuje