photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 1 SIERPNIA 2013
758
Dodano: 1 SIERPNIA 2013

Many moons have come and gone

Najpierw piosenka. KLIK

 


Hmmm... Od czego by tu zacząć? 

Może najpierw - przepraszam, nie mam żadnego innego zdjęcia. A tu jest serduszko, no i no..

A teraz, do rzeczy.

 

Miałam przepisać Ci tu mój list do Ciebie, ale.. Zrezygnowałam. Chcę, by każde moje słowo wpisane w tą notkę było świeże, prosto z serca, nie z jakiegoś kawałka papieru, który wielokrotnie powstawał i spalał się na zmianę.

Co bym chciała Ci powiedzieć? Na pewno chcę, żebyś wiedziała, że bardzo za Tobą tęsknię, mimo wszystko.

Wiesz... Ostatni czas jest dla mnie jedną wielką męczarnią. Tak, jest cholernie trudno.. A kiedyś to właśnie TY pomagałaś mi przetrwać wszystkie te trudne dla mnie chwile. Teraz Cię nie ma, tak po prostu. I to trochę boli. W sumie.. Trochę tego nie rozumiem.. Kiedy tak siedzę, myślę, często dochodzę do wniosku, że gdy byłaś w moim życiu, panował w nim istny chaos. Znienawidź mnie za to, ale tak faktycznie było. Tylko kurcze... Jak tak myślę, niesamowicie mi tego brakuje. Brakuje mi Ciebie, Twojej miłości której nigdy nie potrafiłam przyjąć, brakuje mi jej, bo zrozumiałam, że była ona częścią mnie. I kiedy jej zabrakło, coś się we mnie wypaliło. I nie wyobrażasz sobie nawet jak wielką pustkę czuję każdego dnia, jak bardzo mnie ona przytłacza.. Nie wiem, czy chciałabym by to wszystko wróciło, bo wiesz, było mi wtedy strasznie ciężko.. Wiesz to najlepiej, bo byłaś ze mną gdy cały mój świat walił mi się na łeb. Byłaś ze mną, gdy na wszelkie sposoby próbowałam odciąć dopływ powietrza do moich płuc. Byłaś, gdy świat był taki wielki, szary, gdy ja stałam na samym jego środku, z drżącymi dłońmi, gdy nie chciałam już samotności a umyślnie jednak się na nią skazywałam. Chyba jako jedyna wiesz jakie to wszystko było dla mnie przykre. Teraz jest inaczej. Wiele się pozmieniało. Między innymi zmieniło się to, że już Cię ze mną nie ma. Być może właśnie tak miało być? Być może moje życie ma się toczyć dalej, tym wyboistym torem, bez Ciebie? Może musze się pogodzić z tym, że już nigdy nie będziemy tak blisko siebie jak kiedyś? Może muszę zrezygnować z tej przyjaźni która zawsze była dla mnie tak ważna? Nie wiem.. Jest jedna rzecz którą wiem na pewno. Kocham Cię, czaisz? Bardzo Cię kocham. Zawsze Cię kochałam. Mimo kłótni, spięć, mimo tego co mówili ludzie. Choć nigdy nie potrafiłam Cię pokochać tak jak moją drugą połówkę, albo może zwyczajnie bałam się pokochać Cię w ten sposób, choć nigdy nie dałam Ci tyle siebie ile chciałaś, choć nigdy nie pokazałam Ci całej mnie, zawsze jednak Cię kochałam. Wiesz to, prawda? "Bo osoby raz pokochane już na zawsze zostają w moim sercu." Nieraz Ci to mówiłam, nieraz. A ty nieraz obiecałaś, że będziesz, że będziesz dawać mi tlen, mimo iż nie zawsze go chciałam. Obiecywałaś, że mnie nie zostawisz. A teraz, moje życie tak cholernie się zagmatwało.. Nie przypuszczałam nigdy, że życie bez Ciebie będzie takie trudne, takie dziwne.. W zasadzie, każda sytuacja związana z Tobą, każde nasze wspólne przeżycie pozwalało mi tworzyć, pisać, przelewać myśli i uczucia na papier. Teraz nie mam już tej motywacji. I nawet nie wiesz jak cholernie mi przykro z tego powodu. Tak wiele straciłam, choć przecięż.. Między nami pozornie wciąż jest dobrze.. Pozornie.. Każdy oddech, każde spojrzenie, każdy pocałunek.. To wszystko wielokrotnie odbierało mi siły do życia. Ale dawało mi dwa razy więcej innych sił. Nie wiem jakie to byly siły, ale wtedy byłam zdecydowanie silniejsza, byłam. Wiesz po czym mogę to stwierdzić? Po tym, że gdy byłaś przy mnie, mimo iż nie chciałam żyć, nie miałam do tego podstaw, mimo iż byłam taka słaba, taka krucha, miałam marzenia. Napędzałaś je zawsze we mnie. Choć w zasadzie, niewiele o nich wiedziałaś. Czas zmienia wszystko, prawda? I chyba już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Mój smutek już nigdy nie będzie dawał mi tyle radości ile dawał mi wtedy. Nigdy już nie będzie dla mnie tak piękny. Bo smutek jednak mimo wszystko jest niesamowicie piękny. Ale teraz.. Tą dziurę w smutku wypełnia jedynie pustka. I jest ona taka straszna.. Boże, piszę to, ciągle piszę, a nie powiedziałam Ci w zasadzie jeszcze nic ważnego.

Musze się powtórzyć. Kocham Cię, bardzo Cię kocham.
Czy Ty też mnie kochasz, tak jak kiedyś? Chociaż troszkę?

W zasadzie... przez całe to cholerne życie jestem strasznym dzieckiem. Takim bezbronnym, bezradnym, beznadziejnym.. całe życie oczekuje od siebie i od świata więcej niż powinnam, więcej niż mogę dać i więcej niż mogę dostać. To strasznie niedojrzałe, wiem.. Ale tak bardzo chciałabym być kimś lepszym, tak bardzo się staram.. Albo raczej, starałam się, gdy miałam dla kogo się starać. Wiedziałam, że im bardziej ja upadam, tym tobie jest ciężej. Dziś.. Mam ludzi którym na mnie zależy, mimo iż nie ma ich przy mnie. Ale moje upadki w zasadzie nic dla nich nie znaczą. Nie znaczą tyle ile każdy z nich kiedyś znaczył dla Ciebie. Nikt nie próbuje wyciągnąć mnie z tego gówna w którym tonę już tak długo. Nikt. Nawet ty. Ale myślę, że to właśnie tak miało być. Myślę, że tak chciał ktoś kto ma nad nami całkowitą władzę. I chyba faktycznie muszę nauczyć się żyć bez Ciebie. Ale wiesz.. W sumie, cieszyłam się na myśl, że będziesz u mnie w szkole, cieszyłam się, że chociaż tam będę mogła Cię widzieć, że chociaż tam przez chwilę nie będę samotna. Ludzie którzy tam są, z którymi tam przebywam.. chyba nigdy nie czułam się przy nich tak dobrze jak kiedyś przy Tobie. I bardzo mi brakuje tego czasu spędzonego z Tobą. Brakuje mi tych dni, przesiedzianych z tobą w twoim pokoju. Brakuje mi przesiadywania u cieszka na klatce, brakuje mi naszych rozmów, wspólnych łez, uśmiechów. Nie chcę żeby te wspomnienia umarły. Chcę je przytrzymać przy życiu tak długo jak to tylko jest możliwe. Chcę, by one żyły we mnie tak długo, aż całkowicie nie opadnę z sił. Wtedy one odejdą razem ze mną. Nie chcę się z nimi rozstawać, rozumiesz? One zbyt wiele dla mnie znaczą, mimo wszystko.. I choć wiem, że wiele się zjebało, też z mojej winy, choć wiem, że obie jesteśmy już innymi ludźmi, chciałabym czasem, tak po prostu, spotkać się z Tobą na chwilę, zapalić w milczeniu papierosa i się pożegnać. Chciałabym czasem Cię zobaczyć, móc przytulić, nie patrząc na to jaką ludzie mają opinię o mnie czy o tobie. Chciałabym.. Być może to nierealne.. Tak jak większość moich marzeń.. Być może nie powinnam nawet tego chcieć. Ale co ja poradzę? To takie resztki pragnień mojego serca które jeszcze we mnie żyją. Mimo wszystko, to jednak dość dziwne.. Bo.. Daję sobie radę bez Ciebie, jakoś żyję, jednak.. Ale, to życie jest inne niż było, inne od tego do którego już przywykłam. Napędzałaś nie tylko moje chore marzenia, ale również i mój chory świat. Teraz, w tym moim świecie, zostało jedynie to co najgorsze. Razem z Tobą prysło wszystko. Wiesz.. W tej mojej depresji jednak było coś pięknego. Trwając w niej miałam nadzieję na lepsze jutro. Miałam marzenia, by kiedyś się z niej uwolnić, by kiedyś być szczęśliwą. Dziś, mimo depresji która nadal trwa, nie mam już takich marzeń, nie gonię za szczęściem, nie chcę, nie potrafię, nie mam na to sił. Stało się to dla mnie zbędne. Pogodziłam się z tym jak jest i pogodziłam się z moim powolnym, samotnym umieraniem. To będzie dość długi cykl, będę się spalać tak może kilka, może kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt lat. Ale nie przeszkadza mi to, przecież.. To tylko część tego życia, prawda? I nie wiem, czy cokolwiek byłoby takie samo jak przedtem, jak wtedy gdy ze mną byłaś, gdybyś wróciła, gdyby nasz kontakt wyglądał tak samo. Pewnie nie. Dlatego, nie oczekuję tego od Ciebie. Ale zwyczajnie, chciałam byś wiedziała, że nigdy nie przestałam Cię kochać. To uczucie co prawda gdzieś się schowało, ale nie umarło. Ono nadal żyje. I czasem wychodzi na wierzch, atakując mnie z każdej strony. I to czasem boli. Ale ten ból przypomina mi o tym, że jeszcze żyję, że jeszcze mimo wszystko czuję, że jestem, choć przestaję powoli istnieć. I jestem Ci za to wdzięczna, wiesz? Naprawdę, bardzo wdzięczna. I powinnam za to dziękować. Wiem, że codziennie nie dam rady tego robić. Tak jak i nie dam rady powtarzać Ci każdego dnia, że wciąż wiele dla mnie znaczysz. ale powinnam to robić, chociaż raz na jakiś czas, resztkami sił, by nie zapomnieć, że wciąż jestem. I że jednak, w pewnym sensie, jestem wciąż dzięki Tobie.
Zagmatwane myśli.. Zawsze w ten sposób kończą się wszystkie moje włamy, zawsze. Zawsze tak wiele mówię, nie mówiąc tak naprawdę nic.. Przepraszam.

Kocham Cię,

Przepraszam Cię,

Dziękuję Ci.
Za wszystko.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika collinmeganrose.