Leczę się z resztek miłości.
Może mnie opuści.
nie dla mnie są zranione anioły.
Siniaki na niebie
Jestem sama pośród siniaków na niebie,
podczas, gdy inni z uśmiechem spełniają marzenia,
miast łez z mych oczu spadają kamienie,
tak wielka jest od dziś cena zapomnienia.
Ciało odrętwiałe leży gdzieś pod murem,
podczas, gdy umysł zwiedza wirujące przestrzenie,
jedna kropla deszczu staje się cudem,
mimo, że z oczu spadają wciąż szare kamienie.
Obijają się o dłonie, o skronie, o niebo,
zostawiają po sobie głuche, krwawe ślady,
ból gdzieś odpływa, razem z pamięcią,
i znów zostaję ja i widnokrąg blady.
Nie pytaj, skąd się wzięły siniaki na niebie,
nie słuchaj, jak wśród budynków roznosi się krzyk,
nie patrz w górę, na wielkie, krwawo-czarne chmury,
bo te siniaki wybiły moje ciężkie łzy.
Deszcz leci do góry.
Leci do nieba, do niego.
Znowu mam fajki.
Cudownie.
Moja kuzynka rozmawiała ze swoją mamą, a moją ciocią, przez telefon. Jej mama zapomniała się rozłączyć, i potem słuchaliśmy, co oni robią.
"PAWEEŁ ZRÓB MI KANAPKE Z POMIDOREM".
A moja mama zadzwoniła do wujka Pawła ze swojego telefonu. I mówi
PAWEŁ NIE RÓB JEJ TYCH KANAPEK, NIE RÓB, BO JEJ DUPA UROŚNIE!!!
a on takie WTF rzal skąd wy to wiecie?!
MY WAS WIDZIMY
MY WAS SŁYSZYMY
MY WIEMY
XDDDDDDDDDDDDDD