JESTEM KOTEM. TAK.
Bardzo nieszczęśliwym kotem, warto dodać. Jestem cholernie nieszczęśliwa, niemniej jednak w dalszym ciągu dziękuję Bogu za rock'n'rolla.
Czasami nie wierzę we własne szczęście. Mogłam przecież umrzeć.
Spadłam w wilgotną, zimną ciemność, pełną cegieł i szkła.
I co? I przeżyłam. Praktycznie bez żadnych obrażeń, nie licząc tej uszkodzonej tętnicy, no ale po co są przecież szwy na tym świecie.
I zamiast cieszyć się, że I'm Alive, to się jeszcze bardziej smucę.
Jest mi jeszcze bardziej przykro.
I tak jakbym spadała znów w ciemność.
Tylko tym razem bez dna.
Thank God for a rock & roll.