Patrz przed siebie, może zauważysz jak mnie nie ma.
Cóż, pożegnać się chcieliśmy
Stefan i ja.
No co tu dużo mówić - tym oto zdjęciem kończymy zabawę z photoblogiem.
Powód jest prosty - Stefan od jakiegoś czasu znajduje się w stanie śmierci klinicznej, a innego aparatu niestety nie posiadam.
W razie gdyby zmartwychwstał, to dam znać, oczywiście.
Aczkolwiek ja osobiście cudu bym raczej nie oczekiwała, Stefan nie był zbyt pobożny za życia.
Ciągle tylko imprezy i imprezy. Każdą dziewczynę w oklicy uwiódł. Wystarczyło, że skierował obiektyw w jej stronę, a ta już fryzurę poprawiała, zęby szczerzyła i zerkała zalotnie. No ale mniejsza z tym, nie będę o Stefanie źle mówić, w końcu tyle wspólnych chwil do czegoś zobowiązuje. Cztery lata razem, tak swoją drogą. Ład-nie.
Także dziękujemy za uwagę
Stefan i ja.
Wielka czarna kropka i zakończony temat.