Płaczę, cierpię, znikam
Udało się wam.
Powoli,
coraz bardziej,
coraz głębiej
przeszyły moja duszę
przerażającym jękiem.
One mnie zabiły,
Całą mnie.
Kula przeszła na wylot??
Nie.
Została.
I dręczy jeszcze mroczność
zachwianego umysłu.
Rozdarła na najmniejsze cząstki:
to, co kochałam
to, co było światłem
trzymającym tratwę na
falach nieuniknionego
zatracenia.
Z pierwszą łzą
uleciało złudne szczęście.
Z ostatnią-
skrzydła szarego istnienia