Siedzisz sama, zupełnie sama. Wyglądasz na zdenerwowaną, jesteś strasznie roztrzęsiona.
Na ciele masz blizny - te stare i te nowe. W jednej sekundzie w Twoich oczach widać łzy.
Bez chwili zastanowienia bierzesz coś do ręki, coś ostrego. By móc napajać się tą chwilą..
Powoli, bardzo powoli nacinasz swoją rękę, łzy znikają, nagle się uspokajasz
, patrząc na krew spływającą po Twoim nadgarstku.
Już nic dla Ciebie nie istnieje. Liczysz się tylko Ty i Twoja 'miłość'.
To ciągle mało, pragniesz więcej. Myślisz tylko o tym, zaspokaja Cię to pod pewnym względem.
Tak naprawdę to tylko gra pozorów. Stajesz się w tej chwili cichym samobójcą,
pojawiającym się tylko wtedy, kiedy nikogo nie ma w pobliżu. Twoja dusza powoli umiera,
nie wiesz o tym. Odizolowujesz się od znajomych, przyjaciół, rodziny..
Życie samotnika sprawia Ci większą przyjemność. Ból psychiczny jest teraz codziennością.
Z dnia na dzień odchodzisz coraz dalej. Uciekasz od życia.
Stworzyłaś sobie swój własny azyl, w którym chcesz pozostać na wieki. ~