Koniec roku, koniec postanowień (na ten rok oczywiście!). W jednych wytrwałam, w innych tylko po części, a niektóre zostały po prostu O L A N E. Jak zwykle zresztą. Cóż mogę napisać. Co udało mi się w roku 2014? Schudłam. Nie tyle ile chciałam, ale zawsze coś. Zaczęło się od postanowienia styczniowego: Idę do dietetyka, sama sobie nie poradzę, jestem zbyt leniwa. Poszłam 18 lutego. Przez 10 miesięcy udało mi się zrzucić 14 kg. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale generalnie staram się nie poddawać. Nie zrezygnowałam ze słodyczy, ale postanowiłam, że nie zrezygnuję z nich tak całkowicie, bo zwyczajnie nie umiem :) Mogę odpuścić alkohol, fast foody, ale nie słodycze:D. Dlatego moim postanowieniem na rok 2015 jest OGRANICZENIE słodkości, zwiększenie porcji warzyw i owoców i (teraz już tak bardziej realnie) zrzucenie minimum 10kg. Daję sobie na to rok, od 1.01.2015 do 1.01.2016 chcę zrzucić tak minimalnie 10 kilogramów - nie do kwietnia, nie do wakacji (o tym nawet nie marzę;), wiem jaki ze mnie leń, wiem, że ciężko zebrać mi dupsko do ćwiczeń, dlatego przede wszystkim stawiam na zdrowe odżywianie. Ćwiczenia też postanawiam wprowadzić systematycznie. Nie chcę stawiać sobie celu, którego nie będę umiała zrealizować, dlatego - realnie - stawiam na trzy dni wzmożonej aktywności fizycznej w ciągu tygodnia. Teraz mam trochę więcej spraw na głowie, trochę więcej nauki, trochę mniej czasu... Dlatego będę zadowolona z siebie, jeśli chociaż te 3 dni w tygodniu uda mi się poćwiczyć intensywniej :)
Co oprócz tego? Standardowo: zacząć się więcej uczyć :) napisać pracę licencjacką, obronić ją..., więcej się uśmiechać!, być pewniejszą siebie, mniej się złościć i być bardziej optymistyczną, bo generalnie to nudziara i ponurak ze mnie. Muszę się trochę otworzyć na ludzi.
Czy jestem zadowolona z roku 2014? Po części. Zdałam dwie sesje bez żadnych poprawek, coś tam mnie ubyło:D, NAUCZYŁAM SIĘ JEĆDZIĆ NA NARTACH! Super doświadczenie. Najbardziej jestem zadowolona z faktu, że zerwałam jedną, może dwie znajomości, znajomości, które miały na mnie zły wpływ. Od tamtej pory jestem jakby... spokojniejsza? Mniej zestresowana to na pewno. Natomiast źle mi jest z tym, że nadal jestem dość nieufna w stosunku do ludzi, chociaż to chyba akurat dobra cecha. Chciałabym w tym 2015 roku nie bać się nawiązywać nowych znajomości :)
ojej, palce mi się spociły z tego wszystkiego a i tak nikt oprócz mnie tego nie przeczyta :D
W każdym razie, mam nadzieję, że za rok o tej porze, ujrzę na mojej magicznej wadze (której nie mam...) 55 kg. Adios