nie ma facjaty. i nie będzie. nie możemy ostatnio dojść do porozumienia. więc jest tylko rozmazana i na dodatek obozowa. wiec z natury rzeczy (plus panująca ogólnie olewka w sprawie swojego wyglądu) nie wygląda to dobrze. ale jest jak jest.
chciało mi się jakiegoś tanecznego zdjęcia. wciąż chce mi się obozu. i tego zapierniczu słodkiego. doprawdy. i zebrać się nie moge do nauki. choć dzisiejsze ocenki motywują to jutrzejsza chemia i biologija demotywuje. cóż, równowaga w przyrodzie widać musi być.
dowiedziałam się dziś, że ciężko mnie przyłapać na jakimś błędzie. widać tak to już jest. jak sie myle to tylko tak, że nawet jak się o tą pomyłkę potkniesz to i tak nie zauważysz.
wzięło mnie na rozkminy filozoficzne. może to kolejny zgubny wpływ lektury "imienia róży"? doprawdy, nie wiem. jutro się może dowiem czy to całościowo takie złe.
miałam napisać tą notkę TĄ czcionką ale żeby ułatwić życie Marysi nie zrobię tego, masz miśku ;D
sex and the city girl bo wczoraj mnie naszło zeby to wkońcu obejrzeć