szczęscie to chwila która trwa (która pewnie kiedys sie konczy). mery ma racje. szczescia sie nie definiuje,tylko czuje:)
szczescie moze i istnieje...ale u mnie przemineło z wiatrem.
wczoraj sobie ejchałam 172 (w strone mojego pana M..) i zrobiło mi sie tak cholernie smutno,bo sobie przypomniałam,ze dokładnie wczoraj rok temu byłam sobie u niego. całowałam sie znim. przytulałam. a teraz jade bezsensownie w tym kierunku, majac głupia nadzieje,ze może bedzie stał na przystanku tak jak zawsze to robił, czekajac na mnie. wiec wiem czym ejst szczescie. ale wiem,ze szybko sie konczy. przez własna głupote.............. i nie popełniaj nigdy takich błedów jak ja.