Jesteśmy prochem...
Człowiek to najgorzej dostosowana do świata istota. Ciągłe modyfikowanie otaczającej rzeczywistości do swoich potrzeb, skutkuje coraz większą degrengoladą. Potrzeba imponowania oraz chęć posiadania, napędzane przez wszechobecne kapitalistyczne mechanizmy marketingowe, zamazują ważne niegdyś pojęcia, jakimi były honor, uczciwość wobec samego siebie, ideały, szacunek. Kodeks moralny jest nieosiągalnym dla ogromnej większości celem. Byle tylko mieć, jeszcze i jeszcze więcej. Coraz bardziej zaciera się granica między życiem, a śmiercią. Ludzkość jest pustą masą, która nie jest świadoma dążenia do samozagłady. Samodzielne myślenie przestało funkcjonować wraz z rozwojem religii. Wytłumaczenie niezrozumiałych dla prostych umysłów pojęć obecnością bóśtw, aniołów czy cudów jest łatwiejsze, niż empiryczne poznanie lub filozoficzne rozważania. Dociekliwość jest tłumiona przez gotowe wersje wydarzeń, hamując rozwój własnego światopoglądu. Niezmierna łatwość, z jaką przychodzi homo sapiens łykanie wszelkiego rodzaju gówna, rozprowadzanego w ten sposób, świadczy tylko o naszej żałosności.
Jesteśmy pyłem...
Jaki jest sens istnienia, kiedy i tak czeka śmierć? Czym się bedziecie różnić w dniu, w którym umrę? Ambicją? Wiarą? Bogactwem? Trupy nie rywalizują.
Jesteśmy niczym...
Najlepszym wyjściem dla świata jest zagłada. Odrodzenie nie powinno w sobie zawierać najmniejszej nawet cząstki pierwiastka ludzkiego, jedynego elementu, który tak wyniszczająco działa na otoczenie. Gdzie jedynym prawem, będzie jedynie obecnośc pierwotnych instynktów i sił natury. Nienaruszone, czyste jeziora, dziewicza roślinność i bezkresne lasy. Bez śladów cywilizacji. Bez człowieka.
Nastrój DS jak na razie.