Siema.
Nie mogłam się doczekać piątku, a on tak szybko minął i nic nie zrobiłam, a mialam sie uczyć.
Czuję, że jestem beznadziejna i ciągle się obżeram bo dzisiaj fytki, wczoraj chipsy.
Tyle czasu już ćwiczę i nic to nie daje, bo mam wrażenie, że mój brzuch się wcale nie zmienia.
Ciągle mam te obrzydliwe oponki i grubalaśne nogi....
Zaczynam nienawidzić siebie i tego ciała w którym jestem.
Tak samo włosy, ciągle wypadają a po umyciu to już masakra.
Jutro pewnie mama mnie zagoni do sprzątania po tym sierściuchu, a ja nie mam siły.
Dziś 28% a6w, 12 dzień i jest coraz trudniej.
(zdjęcie z neta)
Kalendarzyk:
2l wody: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
ćwiczenia: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
zaliczone niezaliczone