Towarzyszu podróży(!)
Zbudowałeś byt swój zasklepiając, jak termit wyloty ku światłu i zwinąłeś się w kłębek, w kokonie nawyków, w dławiącym rytuale codziennego życia. I choć przyprawia Cię on codzień o szaleństwo mozolnie wzniosłeś szaniec z tego rytuału: przeciw wichrom, przypływom, gwiadom i uczuciom. Dość trudu Cię kosztuje by co dnia zapomnieć swej kondyjcii człowieka. Teraz glina, z którewj zostałeś utworzony wyschła i stwardniała. Nikt już się nie dobudzi w Tobie astronoma, muzyka, [b]altruisty[/b], poety, człowieka. Którzy zamieszkiwali może Ciebie kiedyś.