Miało być wreszcie dobrze! - a ja? - od środka umieram.
Przylepiam przy wyjściu z domu sztuczny uśmiech, tak fałszywy, tak beznadziejny.
Słyszę tylko jedno, jesteś baznadziejny, jesteś zerem. Słyszę też - "podnieś się, pokaż, że potrafisz wygrać" - nie potrafię, każdy dzień zakreślam na kalendarzu znakiem beznadziejności.