W ogrodzie rosła róża. Zakochał się w niej wiatr. Byli zupełnie
różni, on - lekki i jasny, ona - nieruchoma i ciężka jak krew.
Przyszedł człowiek w drewnianych sabotach i gołymi rękami zerwał
różę. Wiatr skoczył za nim, ale tamten zatrzasnął przed nim drzwi.
- Obym skamieniał - zapłakał nieszczęśliwy. - Mogłem obejść cały
świat, mogłem nie wracać wiele lat, ale wiedziałem, ze na zawsze czeka.
Wiatr rozumiał, że aby naprawdę cierpieć, trzeba być wiernym.
podoba mi się ten wierszyk.... Zbigniew Herbert.
No ten dziś fajne popołudnie ;)) hee;p
Czekam na propozyjcje na jutroo ;D jakaś fajna imprezka by się przydała :p:p:p:p:p:p