Pytanie o moje życie jest bezcelowe. Nie wiem. A skoro ja nie wiem to nie wie też nikt inny co z nim zrobić. Zbyt gwałtowne zmiany nie wychodzą mi zwykle na dobre, ale może w tym przypadku będzie inaczej. Pierwszy raz od dawna czuję się szczęśliwa. Prawdziwie szczęśliwa i chcę żeby ten czas trwał jak najdłużej. Dałeś mi siłę, tyle dobrych emocji, przyjaźń, trochę miłości, radość! Nie chcę Cię tracić, chcę trwać w tej cholernej symbiozie, która się wytworzyła i której pozbyć się nie sposób. Poza tym, po co rezygnować z tego co jest dobre. Co daje mi uśmiech.
Gdy dziś rano Cię zobaczyłam, patrzyłeś na mnie i tak cudownie się śmiałeś. Tyle czułości, szczera radość z tego, że jestem obok. I z tego, że jesteś ze mną. Chcę czuć się tak każdego dnia. Każdego dnia przeżywać to szczęście na nowo. Dlaczego do tej pory hamowałam się przed własnym zadowoleniem z egzystencji?
Najgorsze przede mną. Wiem, że to wszystko jest nieubłagane, muszę zranić żeby dać szczęście. Mam nadzieję, że to wszystko okaże się łatwiejsze. Że dam radę. Że będziesz mnie wspierał w tych decyzjach. Że się nie odwrócisz.
..to zabawne jak nic nie znaczyłby świat bez miłości.
...jeszcze pocieszam się że jestem, rozkoszne czując dreszcze od nadmiaru i żądz.