Nie dość, że matka się wydarła za etykę (bezczelnie podsłuchała moją rozmowę) to jeszcze jutro ma jechać i wycofać podanie! Przepraszam bardzo, to ja decyduję o tym, na jakie lekcje będę chodzić, bo ona nie będzie tam siedzieć tylko ja! I MAM PRAWO wybrać etykę zamiast religii!!!
Teraz się mści, ja gryzę się w język, żeby jej nie dowalić, ale muszę się pilnować, bo może jeszcze uda się uratować moją sytuację z etyką, jutro zebranie a rodzice muszą pisemnie potwierdzić te podania.
Coś się we mnie gotuje, jak ona ciągle coś gada i ciągle się przywala z byle powodu, bardzo dobrze wie, jak to na mnie działa, ale chce mnie sprowokować i znaleźć jakikolwiek powód, abym na tą etykę nie poszła . POMOCY!
Płakać mi się chce ze złości, ale dam radę, niech tylko podpisze to podanie.
Bo co ona mi może zabrać? Internetu nie mam, kartę sim zablokowaną, nigdzie nie wychodzę, niech mi jeszcze gitary zabierze! ._.
Nie mam siły już się z nią użerać, naprawdę.
Jest fanatyczką religijną, cóż poradzisz?
Ale jeżeli nie pozwoli mi iść na etykę to moja noga w kościele więcej nie postanie. Robiłam to tylko dla świętego spokoju, teraz już nie będzie powodów, niech ma za swoje...