Część poprzednia: http://www.photoblog.pl/causi69/157237173/ideal-czesc-druga.html
* * *
Siedzę na kanapie zupełnie bez wyrazu, martwym wzrokiem wpatruję się w punkt na ścianie i nerwowo przygryzam wargi. Moje usta są suche, spękane a wewnątrz poprzegryzane do krwi. Przedwczoraj miałam gastropiekło. Napadł mnie szał pochłaniania niemal wszystkiego co było w lodówce. Nie wiem jak mogłam do tego dopuścić. Aktualnie moje poranione pożeracze nie są w stanie wypić nawet kęsa czegokolwiek. Ze względu, że miałam nie wymiotować od dwóch dni nic nie jadłam. Piję tylko gorzką herbatę i ssę kostki lodu. Moim pragnieniem jest wziąć nóż i odciąć sobie zwały tłuszczu, którego nie umiem się pozbyć normalnym sposobem. Mimo, że katuję swoje wrzody, od których biorę tabletki żebym mogła głodować, mimo że jeżdżę na rowerze prawie do utraty przytomności nadal nie osiągam upragnionych efektów.
* * *
Kiedyś grożono mi psychologiem. Przestraszyłam się. To brzmiało niczym ocenienie mnie jako psychola. Teraz oddałabym wszystko żeby iść na terapię.
* * *
Pozwolicie, że powtórzę to co ułyszałam od pewnej osoby. Ujmę to mniej więcej w swoje słowa, ale sens będzie zachowany ten sam. A więc zaczynam:
"Walcz z psychiatrą o leki. On Ci ich przecież nie da dopóki nie wykluczy tendencji S... zaburzeń suicydalnych... Po co w takim razie potrzebni są nam psychiatrzy skoro nie chcą pomóc? Podjeżdżasz samochodem pod ośrodek, który znajduje się w głębi lasu. Przekraczasz niepewnym krokiem bramy, ale w drodze do budynku nabierasz pewności. Chcesz pokazać wszystkim, że jesteś zdrowy, że zajmujesz tutaj tylko ludziom miejsce. Podążasz białym korytarzem, całkowicie pozbawionym koloru i jakiegokolwiek życia. Na twojej drodze stają tylko drzwi pokonujesz je jednym ruchem dłoni. Twoim oczom ukazuje się dłuższy i jeszcze bielszy korytarz. Z tego miejsca emanuje wszystko co najgorsze, ale też jest jakaś pozytywna aura. Wchodzisz do małej klitki, w której nie potrafisz zasnąć. Cierpisz na bezsenność? Nie chcesz spać? Zabiorą Ci łóżko i umożliwiają ci spędzenie miłej nocy na korytarzu. Spróbuj zrobić demolkę, a dostaniesz leki na uspokojenie i pasy. Medykamenty pozwolą Ci zasnąć i się uspokoić. To pierwszy lek, który jest na coś a nie na wszystko. Są też leki uniwersalne. Nie wywołują żadnych zmian w organizmie. Nie działają, a są podawane na każdy obiaw jakiejkolwiek choroby. Coś jak kostka cukru. Wracając do bezsennych nocy na korytarzu. Chcesz się przespać na podłodze? Materac pod okno, światła na ciebie i jesteś obserwowany. Jesteś non stop obserwowany. Małe światełka bacznie obserwują każdy twój ruch, nie pozwalają ci się ruszyć, oddychać, myśleć. Noc jest po to żeby robić rzeczy, których nie jesteś w stanie zrobić w dzień. Noc to moment kiedy nikt Cię nie widzi. Noc to twój intymny, prywatny czas. Możesz usiąść i patrzeć się w niebo rozmyślając nad sobą, możesz udać się na nocny spacer. Możesz robić teoretycznie wszystko, a praktycznie jesteś ograniczony przez mury szpitala. To jest miejsce gdzie możesz zrobić wszystko i zarazem nic. To miejsce gdzie prawie bezkarnie możesz kogoś pobić, poranić, a nawet zabić. Nie pójdziesz siedzieć, bo jesteś przecież niepoczytalny, prawda? Wszedłeś tutaj z niezwykłą pewnością, a wyjdziesz... nie, nie wyjdziesz. Nie o własnych siłach. Lekarze powinni ci pomóc myśleć o tym wszystkim, więc nie powinni ci pozwolić uciec do nierealnego świata snów, nie możesz spać. Oni podają tylko farmaceutyki, które ci nakazują wrócić do swoich realiów, do swoich urojeń."
* * *
Zniewolony człowiek pod natłokiem myśli przestaje w racjonalny sposób oceniać rzeczywistość. Jego elokwentny sposób wyrażania swojej opinii powoli zanika. Trzeba przestać egzystować, trzeba przestać istnieć, trzeba zacząć żyć. Poczuć, że się żyje, poczuć, że nasze jestestwo nie zaginęło, że się nie zgubiło. Jedni umieją i czerpią wszystko co najlepsze, a inni żeby poczuć to samo musi zmuszać swoje ciało, żeby zrozumiało, że nie jest martwą duszą. Jestem masochistką, ale nie ranię swoich tkanek od zewnątrz. Wyniszczam się od wewnątrz. Zabijam się od środka. Nikt tego nie widzi. Nikt tego nie dostrzega. Nikt nie może zareagować. Nie zwracam na siebie uwagi. To jest piękne, wiecie? To jest piękne. Piękne. P I Ę K N E. Nie intersują się mną jak osobami, u których widać sznyty, przychary czy dziargi. Mogę się głodzić, mogę pić, palić, ćpać... mogę nawet co dzień rano dolewać sobie do herbaty 'Mr Agent'. Herbatka ze środkiem do czyszczenia kibli, zawsze jest lepsza niż złudne nadzieje pomocy i fałszywe martwienie się osób, którym wydaje się, że wiedzą co się dzieje.
Część następna: http://www.photoblog.pl/causi69/157622220/ideal-czesc-czwarta.html