Ruude w swojej masce siatkowej, fott. z dnia, kiedy ostatnio u niej byłam.
Wczoraj wróciłam od babci. Dzisiaj całkiem pozytywnie, spotkałam się z Martą. Przeszłyśmy pół miasta, potem chciałyśmy iść do Maca. Tylko że w połowie drogi zaczęło padać, a my oczywiście bez parasoli. xD Udało nam się szybko wrócić do domu, uff. A potem za chwilę jak na złość pogoda się poprawiłą, zaczęło świecić słońce. To jest właśnie nasze szczęście do wychodzenia gdzieś etc. :P
Jutro rano do Chabrowej, nie byłam tam już ze 3 tygodnie. Trochę tęsknię za Rudą. Pojechałabym w teren, ooo tak. <3 Ale nie wiem co z tego wyjdzie, nie mam pojęcia czy nadal jest tyle much, co ostatnio kiedy tam byłam. Zobaczymy jak będzie, pewnie mimo wszystko wylądujemy na hali.
Od jutra zaczynam porządnie ćwiczyć na moim akustyku. No i znalazłam też elektryka, przezajebisty jest. *.*
Inaczej nie da się tego określić. :> Biały Gibson Les Paul Junior Classic, tworzony we współpracy z Billiem Joe Armstrongiem, wokalistą Green Day. Jest idealny, jedyny 'szczegół' to cena - 3900 zł. Przeliczyłam moje fundusze i w tej chwili mam dokładnie 1500, więcej niż myślałam że mam. Ale co to jest w porówaniu do ceny tego Gibsona, nawet nie połowa. :c A zakup planowałam na koniec sierpnia, zastanawiałam się skąd wezmę brakujące pieniądze.
Ale gadałam z tatą, powiedział że jeśli zobaczy że się staram na akustyku, mam chęci do tego, to dołoży mi brakujące 2400, yeeey! Tyle wygrać. :D Będę teraz naprawdę ostro ćwiczyć, nie zrezygnuję. :-)