Myślę, że każdy zasługuje na drugą szansę, którą warto dawać. Nie jest ona możliwa bez całkowitego wybaczenia i zagojenia się dawnych ran. Ale jak może się to stać, skoro druga osoba przepraszając nas, tak naprawdę kompletnie nie żałuje tego co zrobiła i autentycznie nie przyznaje się do swoich błędów? nota bene, nawet ich nie dostrzega. W takiej sytuacji wszystko odbywa się naszym kosztem. To znowu MY zaczynamy walczyć, MY budujemy w sobie siłę, MY jesteśmy gotowi wybaczyć i MY czekamy na coś, co nigdy nie nastąpi. Zaczynamy wracać do naszej przeszłości, od której tak bardzo chcieliśmy się odciąć i zapomnieć. Tym sposobem popełniamy kolejne błędy i cierpimy,chociaż wcale tego nie zauważamy bo za wszelką cenę chcemy odzyskać to, co straciliśmy wcześniej. Wcale nie myślimy o trudnych przeżyciach, bo zbyt szybko uwierzyliśmy w jej "obietnice" i cudowną przemianę. Kiedy ktoś w końcu uświadomi nam, w jakim błędnym kole się kręcimy, stajemy w miejscu i nagle okazuje się, że wszystko było jednym wielkim kłamstwem. NIE warto.