Za dużo we mnie z płonących wież ostatnio i tych gwiazd cicho spadających na szczyty bogów. Za dużo we mnie tych wyładowań elektrycznych w kłębiących się myślach. Za dużo bezsłowia w potoku myśli, a zadużo słów bezmyśnych. Tak bardzo chciałbym Ci podać rękę, mieć Cię obok, ale jesteś tylko przecież jakimś szarym obłąkiem mych wyobrażeń, jesteś taki jaki chciałbym, abyś był, chodź bardzo nieodpowiedzialny i niekiedy głupkowaty, ale ciągnie mnie do Ciebie jak cholera, bo jesteś chyba, oczywiście stricte w mojej głowie, taki jaki bym chciał, abyś był i to mi wielce odpowiada, ale nadal i na zawsze będzie ktoś ponad wszystkich. Ten ktoś najwyższy, jakby gigant piastujący opiękę nad całym moim światem, abym za wiele nie wzniósł w mojej psychowordi. Ten który wszystko zabrał jednym grzechem, nie, trzema niedopuszczalnymi czynami, do trzech razy sztuka, ale ja mam 7 życ, ale reszta bez ciebie, reszta bez Ciebie, ale ja mam już tylko 4 życia i stracę je pod pociągiem, zawisne na lampie, na betonowej posadce, brukowanym łożu ucząc się latać, a ostatnie zostawię, by pokazać, że właśnie ja jestem wieczny i niepokalany, a nie strawi mnie nawet kawas twojego żołądka. Ale nadal kocham Cię w chuj. Nie zmieni tego nic. Chodź jest i Daniel i Michał i wiele innych wartych osób.
* * *
Klucz do mojej skrzynki z myślami. Krzyż, który niosę ciągle na swoich barkach. Tabula rasa- inaczej przyszłość.Chwała ma wiedza, misja ma ból i przepowiednią mą miłość. Ile słów wypowiesz, tyle wypowiesz, ale nigdy nie staniesz się częścią mojego świata. Chyba, że ja tak postanowię. Staraj się chrabąszczu wspinający się dzielnie po mojej nodze, może zamienię Cię w... falę swoje głosu.
* * *
Martwię się o Ciebie. Razem napisaliśmy Dziady. Tęsknie za Tobą. Cierpię w każdym wspomnieniu, którę pragnę. Maluję świat myślami o Tobie. Cieszę się na każdą chwilę spędzoną z Tobą. Ile to lat przed nami, ile jeszcze za nami lat.