Mamy nasrane w głowach.
Granice,zakazy,nakazy.
I co gorsza-coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że są potrzebne.Wprowadzają złudzenie porządku, albo jakiegoś pomysłu na życie.
Tyle, że coraz ciężej-tak po prostu,o niczym pogadać z człowiekiem nie czując się śmiesznym.
Będę się starać z całych sił, żeby nie zawalić studiów.Czuje się tu wyjątkowo głupia,co oznacza, że mogą mnie tu czegoś nauczyć ;).Siedzę w pierwszej ławce i wpatruję się uważnie w twarze profesorów, próbując wyczytać z nich więcej niż pokazują. Nie wiem, po co.Brakuje mi autorytetu nauczycielskiego,tak często obecnego w czasach podstawówki,gimnazjum, a w końcu liceum?
Lubię słowa-lubię się o nich uczyć.Tu jest zupełnie inaczej niż na Architekturze Wnętrz.Tu bawimy się każdą literką, dopieszczamy ją do granic,smakujemy i przełykamy.Praca i nauka,zabawa. Jest dużo bystrych twarzy, dużo osób na które patrzę i myślę "Ciebie właśnie chciałabym poznać.."