Dawno mnie tu nie było, ale to może i dobrze.
Zrozumiłam, jak to jest nie mieć czasu a jednocześnie nie mieć co z nim zrobić.
Ostatnie dni dały mi wiele do myślenia, wprowadziły mnie w przedziwny nastrój.
Wydaje mi się, że to przez okres zimowy, który czuję dopiero od niedawna.
Niby wszystko idzie po mojej myśli, choć i tak nie jest tak, jakbym chciała.
Myślałam, że rok 2015 zacznie się dla mnie inaczej, lecz trochę się myliłam.
Jak zawsze mogłoby być lepiej.
Teraz zostaje tylko nie odwracać się za siebie, tylko iść dalej!
Nie wierzę, że już styczeń, nie mam żadnych postanowień poza tym, że
zmienię swoje nastawienie.
Czasem sama dziwię się, jak mogę ze sobą wytrzymywać
NIe czuję żadnych wewnętrzych zmian związanych z rozpoczęciem nowego ''rozdziału'' w moim życiu.
Poprzedni rozdział (a dokładniej jego 365 stron) został zapełniony dobymi jak i przykrymi
przeżyciami, których nie żałuję, bo również i to nas uczy i kształtuje naszą osobość.
Pomimo tego, że tyle sobie obiecałam nadal robię to samo, nadal pakuję się w to samo bagno
a później nie potrafię się z niego wydostać. Jedyne co potrafi tedy mi pomóc to czas, który przysłowiowo leczy rany.
Gorzej jeśli rany w ogóle nie chcą się zagoić i z każdą myślą o tobie coraz bardziej je rozdrapuję...
Z racji tego, że tak długo mnie tutaj nie było, rozpisałam się jak nigdy, ale przyniosło mi to ulgę
Nie wiem, czy ktoś to przeczyta, ale nawet jeśli to życzę mu spóżnionego SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
oraz
dotrzymania swoich noworocznych postanowień!
bye