Nie jest tak łatwo zrobić to co mówisz, mam wrażenie, że się poznałeś na mojej dawno podejrzewanej tajemnicy,
a może wcale jej nie ma, może nic już nie ma.
takie słabości serca, słabości mnie.
Rozwielościowe rozdwojenie ściga moje sny, i coś jeszcze czego nie potrafię nazwać
co boję się uświadomić, nie potrafiłabym nic z tym zrobić.
pustka w głowie, jestem zmęczona dążeniem, mam dosyć udawania,
mam dość wiecznego bicia się z powietrzem,
nie wiem czy w ogóle chcę to zrobić, czy jest to możliwe,
bo to jestem po prostu ja w całym swoim jestestwie, okazałości i czarnych barwach.
albo raczej już dzisiaj są to odcienie szarości, wszystko wyblakło.
nie powinnam używać siły, nie mogę już dłużej naciągać tej szklanej bańki,
nie poczuję się już jak w domu po długiej podróży, nie poczuję że skończył się koszmar,
że wszystko razem ze mną jest tutaj na właściwym miejscu.
nie chcę więcej ustępować, ograniczać się.
chcę się w końcu zerwać z tego, ale ciągle wracam, nie potrafię już inaczej. im dalej tym jest ciężej.
Wyobrażenie jest takie słodkie, takie zimne.
Perfekcja.