długo zastanawiałam się nad dobrym zdjęciem dla podsumowania tego roku. z góry was dziuby przepraszam, jeśli wam się nie podoba, ale dla mnie jest najlepszym powodem, dla którego ten rok dostaje ode mnie 8 :) podsumowanie w zasadzie powinno być wczoraj, nie dziś, ale nie wyrobiłam się, brawa już. dziękuję. ten rok był przełomowy, tak myślę. przełomowy we wszystkim, totalnie. oprócz powtarzanego wielokrotnie już, kto przyjaciel a kto kurwa, przekonałam się też, że są ci, na których po prostu mogę liczyć. z tego miejsca, pragnę wam bardzo gorąco podziękować, bo gdyby nie wy, to te wszystkie łzy, nerwy, deprecha, krew i pillsy byłyby na nic. i fakt, że w tym roku popełniłam parę błędów tylko uczy mnie, na kim wciąż, niezmiennie mogę polegać. kocham was wszystkich strasznie, kocham kreh, kocham straż, wszystko co się działo w związku z nią, remkę, kocham te wakacje i nawet polubiłam uczelnię. wszystko jakoś w miarę się ułożyło, może nieco podchmielone są te wszystkie wspomnienia, ale mi to nie przeszkadza. i może ktoś powie, że to głupie, gówniarskie, ale mam to gdzieś. dla kogo żyję? dla czyichś spotrzeżeń i uwag, czy dla siebie? więc jeden z celów noworocznych : żyć dla siebie, z wami. myślę, że więcej do szczęścia nie będzie mi potrzebne. jeśli mogę wam czegoś życzyć, to szczerości i wytrwałości. i cała reszta ułoży się sama. karma jest suką, ale sprawiedliwą, nie wydarzy się nic, na co byśmy nie zasłużyli. i jeszcze, kochane moje dupenie, agurcia i olenia, trzymajcie się zawsze razem, bo jesteście najlepszym, kogo kreh wydał i kogo poznałam. :* kończąc, każda łza została wynagrodzona potrójnym uśmiechem, więc chyba czasem warto trochę popłakać :) PS mój kochany Pabiczek sprawił mi najlepszy prezent w tym roku :) wiesz P, mówię o tym twoim monologu jaki napisałaś. to tak dużo znaczy, love