Ukochanemu tacie
Umarłeś zanim zdążyłam uzdrowienie dla ciebie wyprosić.
Moja modlitwa to pieśń w połowie urwana
Z której pierzchła muzyczna gama
Ty swoje życie jak poemat pisałeś
Lecz nagle go zaniechałeś
I tylko w szufladzie sprawy sądowe siedzą upchane-
- życie ludzkie troską wygrawerowane
Na słowo radcy oczekiwało
W nim nadzieję na obronę pokładało
A oto przeciw tobie śmierć przedwcześnie
Pozew swój złożyła pośpiesznie
W procesie odwiecznym co się wlecze od ojca Adama
W tym procesie ława oskarżonych najczęściej używana
Wytarta już do drewna żywego
A śmierć wciąż sadza na niej kogoś nowego
Nawet ty przeciwko jej zarzutom dowodów nie miałeś.
Ten, który radził pozostanie bez Radcy?
Ten, który bronił, bez Obrońcy?
W dzień wokandy Sądu Najwyższego Dnia Sądnego
Śmierć zasiądzie na ławie w roli oskarżonego
Ciebie Bóg uroczyście z grobu wywoła
Chrystusa na Radcę Prawnego powoła
Dowodem w sprawie jego przelana krew
Z zarzutów cię oczyści jej mecenat
Ja pociągnę dalej swą pieśń
A ty swój poemat.
Kocham Cię Tatusiu:*::*:*******:*:*
Twój ukochany synek Ronald:*:**