No prawie połowa maja. 6/7 moich maturalnych przygód już za mną. Jeszcze tylko angielski ustny i hasta la vista! W zasadzie do dnia wczorajszego byłam całkiem zadowolona z moich szacowanych wyników z matur, a potem uzyskałam na styk 30% z polskiego ustnego i dziś napisałam geo rozszerzoną, opuszczając co drugie zadanie z powodu braku wiedzy. Ale! Niezależnie co by nie było, wszystko zdam i jestem przeciętnym uczniem, a przeciętny uczeń dostaje się na studia, więc i ja się dostanę! Gdzieś i na coś na pewno... 

Koniec o tej maturze, bo ile można. Od 2 tygodni żyję tylko tym. No, wiadomo, znalazł się czas na trip do Wrocka i imprezki, ale to były tylko maleńkie przerwy w nauce! Haha, ale jestem zabawna. Żarcik oczywiście. Miałam tu napisać o mojej miłości życia, moim ideale mężczyzny, Michale, który pracuje w sklepie na H, żebym nigdy nie zapomniała, jaki jest (no, jak będę to czytać za parę lat to "był") przezajebisty. Ach, dobrze, że za marzenia nie karzą! Tymczasem zabieram się za jakiś fajny film, a później idę się pakować i o 18 kierunek Wro, bo już jutro koncert Rasmentalismu na juwe wrocławskich! <3

www.youtube.com/watch?v=YqeW9_5kURI