Cześć i czołem! Pytacie skąd się wziąłem...
A oprócz tego, że z łona matczynego to z chaosu światowego, ale to już jak każdy.
Obiecałam, iż powrócę, gdy nastrój się polepszy. I oto jestem! A czemu to zawdzięczam? Otóż, czynników jest kilka:
*pozbyłam się jednego problemu (chociaż to za dużo powiedziane) zaliczając sesję
*pogoda w końcu jest jakaś taka określona- albo świeci słońce albo jest śnieg, a nie jakaś taka plucha nie wiadomo jaka...
* Są świeże kontakty z ludźmi, co uwielbiam! I polepszenie starych kontaktów.
* nadrabiam stracony czas z przyjaciółmi, zwłaszcza, że Paprykarz przyjechał.
* Mam poczucie zadowolenia z siebie, póki co. Fajnie, nie? Duży skok.
* Największe problemy są przewlekłe, co może nie jest dobre, ale nie wiszą ciągle nad głową, obecnie dają trochę odetchnąć
Jak widać na załączonym obrazku- złapała mnie zajawka. Utwór "A perfect day" dodatkowo mnie pozytywnie nakręca.
Poza tym pozdrowienia dla osoby, która błędnie uważa się za zaniedbywaną! Jakby powiedziała to znana ostatnio osoba: "Ja myślę, że wie pan, o czym ja mówię" ;)