Rzeźba, rzeźba i jeszcze raz rzeźba.. Cel na tę chwilę był prosty by powoli redukować tkankę tłuszczową a ćwiczeniami siłowymi uwidocznić lekko mięśnie. Z pierwszym idzie opornie - strasznie nie lubię słowa dieta - a dwa - kto nie kocha jeść? Nogi powoli zmierzają w dobrym kierunku, górne partie ciała które przez tryb siedzący i nic nie robienie praktycznie wróciły do poziomu bocianich pięt - teraz dostają regularny wycisk. Niebawem trzeba będzie dorzucić trochę wspomagaczy białkowych - by ten efekt bardziej uwidocznić. Nie planuję się napompować - za to fajnie byłoby na tym boisku ludzi z barku przestawiać.
A co z piłką? Nie ukrywam - miałam okres dość pracowity jeśli chodzi o pracę tak ze później nie miałam motywacji ruszyć na trening - kondycja - będzie dramatyczna, kilka sprintów pod rząd i będzie litościwe błaganie by gra toczyła się drugą stroną :D
Technicznie i siłowo naprawdę okey, w niedziele pierwszy mecz o stawkę - 2 runda PP - nie wiem czy uda się klepnąć transfer - jeśli tak wyląduje prawdopodobnie na środku lub skrzydle obrony. I to będzie czas męki - nienawidzę grać na obronie gdy z przodu tak wiele możliwości.. Nigdy nie byłam obrońcą, zawsze wolałam grę tam gdzie popełnienie bledu jeszcze można jakoś naprawić. Cóż - trzeba się szykować na sporo biegania gdyż rywalki bardzo lubią sobie grać piłki na dobieg i jazdę na tyłku. Teoretycznie ludzie skazują nas na porażkę - liczę ze rywalki tez nas zlekceważą - a my sprawimy niespodziankę.