Wygląda na to,że sylwester spędzę w domu. W. chce iść do kolegów ,ale ja nie chcę. Nie mam ochoty.Tyle przez ten rok się zmieniło..Najlepiej siedziałabym w domu także i bez Niego.Czasem dziwię się i jestem na siebie zła ,że az tak się zmieniłam.Jestem samolubną egoistką a to niszczy mnie od wewnątrz.Z jednej strony chciałabym gdzies wyjść a z drugiej nie mam ochoty.Nie chce mi się.Teraz wielu rzeczy sobie odpuszczam.Wiem,że czasem ranię przy tym innych.Wiem to ,ale nic z tym nie robię.To głupie.Jednocześnie chcę zacząć żyć i chce spokoju.Ciagle mam w sobie strach.Nie umiem się go wyzbyć,ale dzięki temu,że jest daje mi jakieś bezpieczeństwo.Sprzeczność,wiem,ale nie umiem tego wytłumaczyć.
Po świętach na wadze zobaczyłam 47kg. Jest dobrze.