Czuję paraliż w ciele. Uciekło czy jesccze jest? Chora, chocra, chora.
Chora powinnam być, aby trwać między ludźmi.
Mój świat jest na zdrowy rozsądek normalny, na ludzkie standardy popieprzony. Szap, szap, szap.. Cicho! Sza.
Seksualne uniesienie jest nudne. Seksualność zaś podnieca. Co do samego aktu mam watpliwości czy nadaje się do czegokolwiek poetyckiego. Czasem i o tym próbuję coś napisać ładnie. Ale te narządy nie są ładne. Ruchy również nie zachwycają, ani jęczenie, ani pot. Ładniejsi są spoceni sportowcy niż rozkraczona kobieta lub facet - co się często niestety zdarza - w samych skarpetkach. Tak właśnie. Myślę, że z seksem sobie nie radzimy. Jak jeszcze spożywanie posiłków postaralismy się ukulturalnić, tak z seksem nam nie wyszło. Z resztą kiedy mówimy o wsadzaniu penisa, którym mężczyzna jakby nie było sika do pochwy kobiety, co jakby nie było jest właśnie seksem dosłownym, nie robi nam się specjalnie duszno z pożądania.
Ktoś zaraz powie: durne filozofie. Jednak no. Otoczka jest ok, seksowna bielizna, silny mężczyzna, delikatna czy tam mocna kobitka. No ale, no ale chyba jestem chora, bo w głowie mam te drobinki moczu psujące efekt romantyzmu.
Inną sprawą jest fakt tego jak rzadko ludzie się badają a jak często w porywie chwili nie korzystają z gumek. Pal licho dziecko. Nie o to chodzi panie samcu, który to się wyprzesz (do takiego typu samca kieruję te słowa) dzieciaka, chodzi o to czemu panie egoistyczny samcu nie boisz się HIV? To mnie zawsze zastanawiało. Nie chce brać odpowiedzialności za bachora, alimentów tez płacił nie będzie, bo tak mu wygodnie i dba o swoją dupkę, ale czy się zarazi to już myśleć się nie chce... A dla egoisty chyba ważnym powinno byc jego własne zdrowie? Cóż...
Inny typ, tutaj chodzi i o panie i panów. Typ kochajacy, mający za soba kilka długich związków, w których oczywiscie zdarzyły się akty bez prezerwatywy. I tak zakochujecie się w nowym partnerze. Dziewczyna zaczyna brać tabletki. Wszystko fajnie. Przyjemny seks. Kochanie się. Cudownie. Gumka nie potrzebna... Tylko jaką mamy pewność, że wcześniej nie zaraziliśmy się od innego partnera i teraz nie przekazujemy 'w miłosnym akcie' śmiertelnej choroby swojemu ukochanemu? Serio... Człowiek ma to do siebie, że tak bardzo kocha, że nawet nie pójdzie się przebadać, że nie pomysli. A niby w szkole uczyli, niby temat włakowany.
Dlatego z tym seksem mam mieszane uczucia. Niespecjalnie mogę się nim zachwycać. Wolę emocje po i przed, więcej przyjemnych rzeczy można o nich napisać.
I zaraz mi się dostanie, że przesadzam jak ze wszytskim.