Paruję
Kochałaś ten zapach.
Dla Ciebie go nadużywałem.
Od ubrań, przez skórę
Aż do warstw najgłębszych
Przesiąkałem.
Podpisałbym cyrograf
Aby zapas go mieć absolutny,
Dożywotnio móc Cię otumaniać
Lecz Twój zmysł nie był wyjątkowy.
Okazał się zwykły.
Okrutny.
Przyzwyczaił się.
Przestawałaś mnie czuć.
Oszalałem.
Butelki, jedna za drugą,
Na siebie wylewałem.
Teraz jestem na odwyku.
Paruję.
Półprzytomny się włóczę
Lub leżę.
Byłoby łatwiej uwierzyć.
Ale nadal nie wierzę.
Od ubrań, przez skórę
Aż do warstw najgłębszych
Przesiąkałem.
Byłem przekonany, że warto
Że delektujesz się czymś więcej
Niż tylko pierwszą warstwą.
Kochałaś ten zapach.
Dla Ciebie go nadużywałem.
A historia z tego taka wielka
Że została mi na półce
Pusta, zakurzona butelka.