Nindża
Choć ciągle się buntuję i wrze hemoglobina
Gasną oczy jak granaty, robactwo traci sens
Nie gryzę długopisów, nie żywię się systemem
Przez Ciebie nie oddycham już wyłącznie tlenem.
Chodnikowe płyty zajęły się swymi sprawami
Dogasają gdzieś w szczelinach, naiwność, szepty z płuc
Ostatnimi czasy kocham śmierć przez uduszenie
Napełniaja sie na zmianę do pełna moje kieszenie.
Opieram się swobodnie, anarchia w Twoich dłoniach
Opieram się swobodnie !
Opieram się swobodnie, anarchia w Twoich dłoniach
Opieram się swobodnie !
Cztery znaki !
Dwa pokoje izolują szereg milczeń prosto w usta
Palce odbieraja słowa, twarz przejmuje wszystkie zmysły
Robi się cieplej znikąd, wargi wciąż od wody mokną
Jedno miesjce, tysiąc myśli, wędka zarzucona w okno.
Z prawej strony płuco, z lewej skrył się mały Nindża
Sępy chodzą głodne, dla nich jednak zbyt gorąco
Pogubiły sie gdzieś sztućce, ręka twa lepiej smakuje
Ty jesteś sztuką walki, co serca nie atakuje.
*****************************************************
Z dedykacją dla mojej osobistej Nindży <3