jakos ostatnio weny brak na pisanie czegoklwiek...
chyba zwale wszystko na alko i weeed ;-)
no nic trzeba sie brac ostro do roboty bo czasu coraz mniej,
poszukiwania nowego lokum, partneraz zyciowego i siwtego grala...
rychu dotarl do brazylii, szymon juz niedlugo w egipcie a ja ciagle na dupie w zasranym londynie:(
moze juz lepiej pojde spac zanim popadne w depresje.
jak pojdzie po mojej mysli (a wiem ze nigdy nie idzie) to w kwietniu wyladuje w les 2 alpes i wkoncu posmigam na nartach!!
przy odrobinie szczescia paris paris tez sie gdzies wcisnie.
zyc ta mysla, trzymac sie tej mysli, a bedzie dobrze!!!!
wsio na dzisiaj bo browar stygnie