*Szok. To szok. Ola jest zszokowana. Zamykają.
Ta jesień mnie unosi, taka jest pozytywna. I głupia, spokojna. Ma odcieni tyle co liści.
Żadnych nie czuję rozdarć, oderwań. Wszystko mi biegnie spójnym galopem. Kocham, nie kocham.
Ale mi z tym dobrze, to takie moje. Śpię we wrzosie i papierze, łóżko mi służy. Przerażająco normalnie.
Co jest krytyczne w szaleństwie to fakt, że po którejś złamanej zasadzie. Moralnej i przyzwoitej, przestajesz się zadziwiać.
Najzwyczajniej wszystkie odstępstwa dla innych tobie tworzą monotonie. To już nie są pasje, to koleje, koleje, koleje...
O szczęściu tak trudno jest pisać. Motyle nie poniosą. Uskrzydlą dopiero emocje.
Jeśli miałabym wybierać, jak odejść, jak zostać. Pretensjonalnie w bólach. Żyć źle i tego wiecznie żałować.