"o żniwa żniwa huku i blasków
czy zdąży kręta rzeka z braterskiej krwi odrdzdwiec
nim się kolumny stolic znów podźwigną nudę mną
nadleci wtedy jaskółek zamieć
swiśnie u głowy skrzydło poprzez ptasią ciemność
idźże idź dalej"
(Józef Czechowicz, "żal")
I powiedz mi, Czechowiczu, jak krążyć w plastykowym pudełeczku, które - od embrionu ku kostniczym rewizjonistom - wcale się nie rozrasta ? Jak sięgać ludzką dłonią za widnokrąg, aby, grzęznąc w pyle, nie natknąć się na pył ?