Pan Mrożek miał to do siebie, że lubił przedstawiać jedną myśl w dość obszerny i skomplikowny sposób. A najbardziej lubił zmuszać swoich czytelników, jak i widzów do odkrycia tej jednej sentencji kawałek po kawałeczku. Zmuszał do obierania pomarańczy-sztuki do słodkiego wnętrza, a przy tym pozostawiał pole do własnych dedukcji odbiorców. Pozstawiał im mozliwość skonsumowania swej pomarańczy na surowo, bądź w formie przetworzonej- wszystko według potrzeb odbiorcy.
I "Wdowy" należą właśnie do takich sztuk. Sam tytuł wskazuje, że dramat będzie się tyczył smierci. I faktycznie tak jest. Śmierć zajmuje centralne miejsce w tym spektaklu, a swoim milczeniem dosięga każdego peryferyjnego kąta sceny. Świata. Charakter retrospekcyjny, kontrast między postaciami i ewidentne rozgraniczenie stron potęguje poczucie, że śmierć jest ponad wszystkim i wszytskimi. Że każdy odtańczy swój finałowy danse macabre.
Po wczorajszej próbie możemy spodziewać się ogromnego sukcesu :)