Tu Lusia i Mariolka.
W końcu piszemy notkę razem. :)
Marolka jest już u mnie.
Podróż mieliśmy bardzo ciekawą.
Na początku do Olsztyna jechałyśmy busem ( o ile można nazwać to coś tak) jak sardynki w puszce.
Jednak bus który wydawał nam się końcem naszym męczarni, okazał się ich prawdziwym początkiem.
Po ciężkiej podróży busem udałyśmy się do McDonalda ( stąd pochodzi nasza cudowna fotka).
Po zaskrzepieniu sił udałyśmy się do pociągu( o ile można tak nazwać to coś) który miał nas dowieźć do celu podrózy.
Nie dość że był tylko jeden wagon a jechało w nim 150 osób to jeszcze spotkałyśmy tam cały zwierzyniec, wycieczkę rowerową, krzyczące i płaczące dzieci, zdenerwowanych ludzi, zdesperowaną nastolatkę.
Po wspaniałej podróży spędzonej na schodkach w jednej pozycji udałyśmy się do domu by wkrótce wyruszyć na nasze cudone piffko.
Aby je jednak zdobyć i wypić musiałyśmy obejść 3 sklepy i przejść 5 km. ( W jedną stronę..)
Po dotarciu do pewnego miejsca doszłyśmy do wniosku że nie jest ono cudowne gdyż gryzą tam komary.
Więc postanowiłyśmy udać się w stronę domu.
Po drodze zachciało nam się pierogów i skierowałyśmy się w stronę Biedronki, która jak się okazało na miejscu jest zamknięta. Rozczarowane poszłyśmy do konkurencji.
Po zakupie pierogów udałyśmy się do domu je skonsumować.
Po konsumpcji pierogów udałyśmy się do wanny po czym oglądałyśmy film.
Po męczącym ale wspólnie spędzonym dniu zasnęłyśmy.
Dziś rano udałyśmy się na miasto w celu zakupienia czegoś fajnego na coś fajnego ;D
Oraz naszego ulubionego piffka i tabletek przeciwbólowych.
Ah! I kupiłyśmy nasze pierogi. Tym razem z Biedronki ;D
A teraz siedzimy i uradowane tym że wreszcie łączyli Lusi Internet piszemy tą notkę :P
PS. Miała być długa notka to bardzo proszę;]
Buziaki dla Wszystkich :*