Nad morzem zawitałem o 12 przysiadając jeszcze nie nad wodą ale żeby czuć zapach płynący zza horyzontu. Nie chciałem jeszcze widzieć ogromu jakim było dla mnie morze, ten bezmiar przestrzeni który potrafiłem ogarnąć wyobraźnią ale nie chciałem żeby była w tym magia, żeby dal pieściła myśli które mogły w tym stanie płynąć wszędzie z prędkością większą niż gdziekolwiek indziej. Do 21 zdążyłem przygotować się do spotkania, zjeść rybę, ze smażalni jakich tu mnóstwo, podobno świeżą w co nie koniecznie wierzę bo z promocji "50%"...eh, gdyby to chociaż 20 było wiedziałbym że jeszcze dzisiejsza.
Morze mnie przywitało świeżym zapachem zmierzchu zmieszanym z nieginącym tutaj zapachem smażonej ryby, ale to tylko dodawało uroku, oraz ścianą czerwonych chmur przez które jeszcze przebijały się delikatne promienie słońca dając znak księżycowi że tłumy zakochanych czekają aż ten pobudzi ich zmysły dodając odwagi do śmielszych działań i głębszych wyznań. Znalazłem miejsce ciche, rozjaśnione światłem księżyca które wschodzi coraz wyżej, miejsce bardziej zaludnione niż inne bo szepty tych bardzo zakochanych pięknie komponują się z szumem morza i trzaskiem palonego drewna z ogniska parę kroków za mną. W oczekiwaniu słuchałem tego całego "hałasu" upajając się chwilami śmiechu, uścisków, wszechobecnej ekscytacji...nie wiem czy oni tak naprawdę czy tylko wakacje tak na ludzi działają, czy to może miejsce, albo chwila, może rano będą drzeć się na siebie, a może...zresztą nie ważne, przecież trzeba zbierać takie chwile jak ta.
Gdyby tak teraz czas płynął strumieniami wiedziony zboczami stromych gór, raz wolniej żeby delektować się oczekiwaniem, raz szybciej gdy oczekiwanie staję się nieznośne a raz zupełnie bezwładnie niosąc ze sobą nieznane, niespodziankę, emocję której dopiero się uczę i jak na razie tylko nazwać ją potrafię ale nawet nie wiem do czego jest. Zmęczoną głowę położyłem na kolanach wpatrując się dłużej w piasek pod stopami, był już ledwo ciepły dając znak że już tęskni za słońcem, przeciwnie niż ja, to jeszcze nie moja pora, przecież już 4...
Dobrze że już jesteś...usiądź na chwilę:)