"(...)Podobno następstwem śmierci jest życie, a koniec zawsze jest nowym początkiem, ja jednak nie miałam cienia wątpliwości, że w moim przypadku sprawy miały się inaczej. Zanim zdążyłam się zorientować, upłynęło siedem lat, cała rzeka czasu. Szczególnie trudne były dla mnie święta i ceremonie, a zwłaszcza Nowy Rok. Już w chwili śmierci byłam chuda, a ponieważ nie otrzymywałam żadnych ofiar, z każdym rokiem stawałam się coraż bardziej wątła i przyjrzysta, i teraz wyglądałam jak cień. Jedyna suknia, w jakiej tu przybyłam, straciła barwę i poprzecierała się. Byłam żałosną istotą, która bez przerwy kręciła się koło balustrady i nie mogła opuścić Widokowego Tarasu. (...)"
"Drzewa są nagie.
Z oddali dobiega smutny klangor gęsi.
Gdyby tylko moje krwawe łzy
Mogły zabarwić na czerwono kwiat śliwy...
Ale ja nie doczekam wiosny.
Moje serce jest puste, życie nie ma juz wartości.
Każda chwila to tysiąc łez."
"Najpierw zainteresowałam się tą częścią mojej duszy, która miała zostać przy zwłokach. Mama i stryjenki rozebrały moje ciało i wtedy zobaczyłam, jak potwornie byłam wychudzona. (...)Wybrały dla mnie pikowane ubrania, żebym nie marzła zimą, później zaś włożyły na mnie jedwabne suknie i satynowe tuniki, uszyte na nowe życie po ślubie. (...) żałowałam jednak, że nie ubrały mnie w ślubny strój. Byłam przecież panną młodą i w zaświatach chciałam mieć na sobie ubranie przeznaczone specjalnie na ceremonię ślubu."
"(...)jestem chora z miłości."
Miłości Peonii /Lisa See/