Szłam aż z nocą przegrał dzień, wolno odwróciłam się
Blask komety wyrysował zimny cień na mojej drodze
Dałam jej w ofierze lęk, piłam światło jakby krew
Mój ból wsiąkał z deszczem w ziemię, takie dziwne oczyszczenie
Ona jest czernią i bielą, ona jest smutkiem i nadzieją
Ona ostatnią bogów wybranką, moją sekretną siostrą i kochanką