Zdjęcie stare. Z czasów wolności. Tzn. liceum. Tego samego dnia, na tym samym spacerze, rzucam książką z historii... To były czasy.
A teraz?
Trudno połączyć koniec z końcem. Robię szybką przerwę w nauce gramatyki historycznej. Ah staropolka. Dam radę. A zaraz siadam nad kulturą wypowiedzi. Koło się zbliża. A... zapomniałabym, trzeba przeczytać "Anne Kareninę" na środę, 2 tomy. Luz. Na poniedziałek Wielka Improwizacja z "Dziadów", bo kobieta się załamie. Reszty nie będę wymieniać. Nie będę się użalać. Bo dam radę! Cel... Trzeba do niego dążyć. A jutro do pracy... znowu. Ciekawa jestem ilu ludzi, dzień po święcie zmarłych pojawi się na zakupach. Zobaczymy.
Zdjęcie nie jest najlepsze (Kochanie i tak uważam, że masz talent:*), ale ukazuje jaka byłam wtedy szczęśliwa. A dziś? Szczęśliwa w każdej chwili spędzonej z Ukochanym. Reszta to walka i droga przez ciernie. Ale wiem, że otacza mnie wielu życzliwych ludzi, którzy mi pomogą. Może nie podniosą, gdy skrzydła odmówią posłuszeństwa, ale może będą się starać? Wiem też, że jest wielu ludzi, którzy będą próbować podważać moje zdanie i moją siłę. Niech próbują. Po wkurzam się i mi przejdzie :P A co!
Bo życie to droga pełna zakrętów... nie zawsze dobrze odczytamy kierunkowskaz, ale zawsze możemy zawrócić... bądź iść dalej i znaleźć wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji. Choć nie wierzymy w pomoc innych czasem warto zaufać komuś, kto może okazać się wspaniałym człowiekiem.
Wierzmy w siebie nawzajem, a razem będziemy przenosić góry...