"Nowe życie nie rodzi się tam gdzie umarło stare, lecz wyłania się dzień później. Wszak pijany nie możesz wejść w coś tak wzniosłego..."
Łatwo jest namawiać ludzi do zmian w ich życiach.
Wystarczy znaleźć coś czego nienawidzą i użyć tego.
To nie jest zbyt trudne.
Poziom trudności wzrasta gdy chcesz zmian we własnym życiu.
Gdy szara rzeczywistość nie ważne jakim dobrobytem nie była by wypełniona z czasem i tak zamienia się w monotonię. Mniej lub bardziej przykrą, lecz jednak monotonię.
Warto się zabić by narodzić się na nowo?
Niektórzy twierdzą, że owszem, bo by zacząć coś od nowa należy skończyć coś co się robiło.
Zasada tak zwanej "równowartej wymiany", która głosi:
- By coś otrzymać musisz poświęcić inną rzecz o tej samej wartości - w innym przypadku, podobno, Bóg może się obrazić a tego, także podobno, nikt by nie chciał.
Ja jednak postanowiłem dodać nieco koloru do swojej rzeczywistości, choć niektórym pewnie taki "kolor" nie przypadnie do gustu.
Wrócę do swojej zawieszonej gdzieś na ścianie pasji, która czekała pod folią na "lepsze czasy".
Skoro świat się nie skończył to może właśnie z tego powodu.
Jak kiedyś, w wolnych chwilach, usiądę i zacznę...pisać.
Gdy zaś skończę, zwrócę się do ludzi, którzy mam nadzieję nie są już na mnie obrażeni za odrzucenie ich pomocy nie miesiąc i nie rok wstecz podsuniętej.
Pozostawić coś po sobie.
Zobaczyć swoje nazwisko na sklepowej półce choćby w Empiku - to było by coś.
Kiedyś sam z tego zrezygnowałem, a teraz?
A teraz chyba już do tego dojrzałem.
Czas wziąć się do roboty...
http://www.youtube.com/watch?v=OmZSEaGzfwk